niedziela, 4 sierpnia 2013

I know You want me. CZĘŚĆ 1/? [SasuNaru]

Witajcie~
Ten twór, był pisany przeze mnie kilka lat temu, do końca nie pamiętam kiedy.
Teraz chcę uporządkować stare śmieci, dlatego dodaje tutaj tego długiego one-shot'a, który swoją drogą był do niedawna opowiadaniem XD''
Myślę, że nie jest to najlepsze co napisałam, ale nie będę do końca życia trzymać wszystkiego w folderze nie pozwalając nikomu tego przeczytać.
Ahh, a zatem zapraszam do czytania.

dosia
___________________

Siedziałem sobie spokojnie w kuchni popijając poranną kawę. Ten dzień zaczął się dla mnie dość nerwowo, gdyż o siódmej zadzwonili do mnie z pracy i powiedzieli, że o dziesiątej mam się stawić w biurze, obecnie była 8:55. Zastanawiałem się, o co może chodzić mojemu szefowi, że w dzień wolny karze przyjeżdżać do pracy... W sumie mogę się domyślać, że to całe zamieszanie jest spowodowane tym, że jutro ma odbyć się przyjęcie z okazji powrotu syna dyrektora zza granicy. Wczoraj na zebraniu wspominał coś, że Ci, którzy nie skończyli jeszcze swoich projektów będą zmuszeni do stawienia się w budynku pracy. Zajmuję się architekturą, pracuje w jednej z najlepiej zarabiających firm w tym fachu. Hm, jednak zastanawia mnie to, że wczoraj w pracy słyszałem, że to dzisiaj ma przyjechać, znany wszystkim Uchiha Sasuke. Ehh, nie muszę się przejmować takimi sprawami, jestem tylko jednym z wielu pracowników Uchiha Corporation praktycznie niczym się nie wyróżniam. Wstałem od stołu i zakładając po drodze skórzaną kurtkę wyszedłem z domu chwytając klucze od samochodu.

Nazywam się Naruto Uzumaki, mam 25 lat. Jestem przystojnym blondynem o nieziemsko lazurowych oczach. Może brzmię jak ktoś, kto ma zawyżone myślenie o sobie, ale tyle się tego nasłuchałem od kobiet i mężczyzn, że zacząłem w to wierzyć. Mam raczej bardziej kobiecą sylwetkę, jestem drobnym ''chłopaczkiem''. Przyzwyczaiłem się do tego i już mi to tak bardzo nie przeszkadza, i uważam, że dzięki temu jestem bardziej uroczy, co przyciąga mężczyzn.
Jestem gejem. Nie chowam się z tym, oczywiście też nie chodzę i nie rozpowiadam każdemu o mojej orientacji seksualnej, w takim wypadku zacząłbym się o siebie martwić... ale mniejsza. W pracy raczej nikt nie dokucza mi z tego powodu, jestem lubiany przez większość pracowników Uchiha Corporation, nie powiem, ale dyrektorzy też raczej za mną przepadają, ogólnie cieszę się, że tam pracuję, jest taka miła atmosfera, a ja w takiej szybko się odnajduję. Dzieciństwo miałem raczej ciężkie, mój Ojciec był z tego co słyszałem policjantem, nawet całkiem niezłym, ludzie mówili mi, że miał wypadek samochodowy, ale kiedy zapytałem mojej mamy co się tak naprawdę stało, powiedziała, że został zamordowany przez jednego z członka jakiegoś gangu, czy coś. Zawsze byłem bardzo przywiązany do swojej rodzicielki, kiedy skończyłem czternaście lat zginęła, a ja zamknąłem się w sobie całkowicie, miałem takie przeczucie, że zabójstwo mojej mamy miało związek z tym co stało się tacie. Po wszystkim nikt nie chciał się mną zająć, dziadkowie oddali mnie do domu dziecka, nie bardzo się przejąłem tym faktem, gdyż wiedziałem, że nigdy za mną nie przepadali. Cztery lata w sierocińcu nauczyły mnie, żeby nie być ufnym w stosunku do ludzi, zacząłem sam o siebie dbać. Po dwóch latach jednak zacząłem się otwierać. Każdy z opiekunów wiedział, że kiedy ktoś chciał mnie zaadoptować (co było bardzo rzadkie bo byłem ''dorastającym nastolatkiem'', ludzie wybierali zawsze małe dzieci, wcale się nie dziwię, ja też nie zaadoptowałbym takiej osoby jaką byłem wtedy) specjalnie robiłem rzeczy, po których nikt nie chciał mnie wziąć, wszystkim tłumaczyłem to tym, że nie chcę nowej rodziny, że w wieku osiemnastu lat znajdę dobrą pracę i szkołę. Bardzo dobrze się uczyłem, nie wyobrażałem sobie życia jako biedak, który sprząta ulice, a teraz jestem tutaj, minęło już sporo czasu od tamtych chwil, ale nigdy o tym nie zapomnę, to co było kiedyś, jest moją motywacją do dalszego życia, nie było łatwo nawet kiedy stałem się już samodzielny, znalazłem małe mieszkanie, szkołę, ale musiałem zdobyć też jakoś pieniądze na to wszystko, stałej pracy na nocną zmianę szukałem dosyć długo, tymczasem łapałem jakieś małe rzeczy jak rozwożenie gazet, sprzątanie w jakiś firmach czy coś. Teraz kiedy pracuję jako architekt muszę powiedzieć, że wiedzie mi się bardzo dobrze, dużo zarabiam, mam nowe, większe i... no bardziej schludne mieszkanie.

Dojechałem już pod budynek, w którym pracuję, zaparkowałem samochód. Odetchnąłem ciężko, dzień zapowiada się na bardzo męczący, nie wyspałem się i do tego to dziwne przeczucie, że stanie się dzisiaj coś dziwnego... no nic, Naruto nie przejmuj się tym, dokończysz swój projekt i koniec. Będziesz mógł sobie odpocząć.
Z tą myślą przeszedłem przez szklane drzwi, które automatycznie się otworzyły. Przywitałem się z dziewczynami z recepcji, miłe panie, w czasie przerwy chodzimy razem na kawę i pogawędki, można się sporo dowiedzieć o ludziach, którzy tu przychodzą. Zazwyczaj są to zadufani w sobie bogacze, jakich nie cierpię, myślą, że są lepsi od innych. Śmieszne. Zdarza się tak, że przychodzą tu bardziej ''normalni'' członkowie naszego społeczeństwa, i można z nimi normalnie porozmawiać. Wszedłem do windy, która zawiozła mnie na piąte piętro, gdzie znajdował się mój gabinet. Mam szczęście, że jest on przeznaczony tylko dla mnie i oprócz szklanych drzwi, przez ściany nie można zobaczyć co robię jeśli się nie podejdzie bliżej, więc mam trochę prywatności. Trochę, nie oznacza, że mogę robić co tylko chcę. Nie ma tak lekko. Przywitałem się ze znajomymi, po czym wszedłem do mojego ''królestwa'' jak to nazywa szef, on raczej rzadko przebywa w domu. Niedługo przechodzi na emeryturę więc ma teraz masę roboty, gdyby nie Itachi, jego starszy syn, pewnie stres by go wykończył, a ja bardzo lubię i szanuję swojego szefa, jest w porządku, potrafi wszystko zaplanować jak najlepiej i dobrze mu to wychodzi, gdyby nie On, ta firma już dawno przeszłaby do historii.

Po dwóch godzinach zrobiłem sobie przerwę. Zszedłem do kawiarni, podszedłem do barku.
-Dzień dobry.- Uśmiechnąłem się miło do pani Mitsuhashi, bardzo miła kobieta, była już po pięćdziesiątce, uwielbiam ją, traktuję tą staruszkę jak swoją babcię, od początku pracy tutaj znalazłem u niej wsparcie, pomogła mi się tutaj odnaleźć i przedstawiła mnie kilku zaufanym osobom.
Kobieta odwróciła się do mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy.
-Ah, dzień dobry Naruto-kun, to co zwykle? Wyglądasz na zmęczonego.- Powiedziała zmartwionym głosem.
-Tak, poproszę. Nie wyspałem się za dobrze, myślałem, że będę miał wolne, ale szef zadzwonił i moje plany związane z całodniowym odpoczywaniem legły w gruzach.- Zaśmiałem się lekko. Kobieta postawiła przede mną filiżankę kawy i czekoladowe ciastko. Poczochrała mnie po czuprynie tak, jak to miała w zwyczaju.
-Nie przemęczaj się za bardzo, bo się wykończysz i z kim wtedy będę rozmawiała jak Ciebie nie będzie, co?- Mrugnęła do mnie, a zmarszczki koło oczu jeszcze bardziej dały o sobie znać.
-Mhm- Mruknąłem z buzią pełną ciasta, uwielbiam je, czekoladowe najlepsze.- Mmm, jakie to pyszne.- Z błogim uśmiechem zachwycałem się smakiem tego cuda. Pani Mitsuhashi zaśmiała się cicho.
-Tyle razy już to powtarzałeś Naruto-kun.
-No wiem, ale za każdym razem jakoś coraz bardziej mi smakuję. Jak pani to robi?
-Pochlebiasz mi, dziękuję, następnym razem postaram się dla Ciebie jeszcze bardziej. -Z uśmiechem odeszła do osoby, która chciała coś zamówić, tą osobą okazał się być Itachi.
Spojrzał na mnie, skinął głową na przywitanie lekko się uśmiechając. Zauważyłem, że Uchiha nie mają w zwyczaju pokazywania swoich emocji publicznie. Chociaż, pan Fugaku to jeszcze, jeszcze, Itachi już mniej. Jestem Ciekawy jaki będzie ten cały Sasuke.
Przywitałem się z wielkim uśmiechem na twarzy, rozejrzałem się po stolikach i ujrzałem mojego szefa wraz z jakimś mężczyzną, którego widzę pierwszy raz. Jak tak teraz pomyślę to On jest strasznie podobny do... no tak, to musi być Sasuke! Gdybyście to widzieli, takie ciacho jakiego jeszcze w życiu nie widziałem! I jeszcze na mnie patrzy... zaraz, zaraz... On na mnie patrzy, a ja na niego i strzelam różne miny zachwytu i zamyślenia... co za wstyd! Szybko odwróciłem się dopijając kawę.
-Itachi-kun powiedział, żebyś przyszedł do niego po przerwie.- usłyszałem z boku głos pani Mitsuhashi, zaskoczony spojrzałem na mężczyznę, nasze spojrzenia się skrzyżowały, a ja kiwnąłem głową, dając mu tym samym znak, że przyjdę. Ciekawe co chcę. Zastanowiłem się przez chwilę, pewnie chodzi o jakiś nowy projekt czy coś, już wiele razy mnie do siebie wzywał, nie powinno mnie to dziwić, chociaż myślałem, że skoro Sasuke się zjawił to będą chcieli spędzić ze sobą więcej czasu. Porozmawiałem jeszcze z panią starszą o bzdetach i zarejestrowałem kątem oka, że Uchihowskie ciacha wychodzą kierując się na górę. Taaaak, muszę przyznać, że Pan Fugaku i Itachi są przystojni, chociaż mój szef jest za stary... a Itachi zajęty. Nie będę zawracał sobie nimi głowy.

Wracając z kawiarni przypomniało mi się, że muszę wejść jeszcze do Itachiego. Minąłem swój gabinet i nucąc sobie jakąś wymyśloną przeze mnie melodię dotarłem pod drzwi ''królestwa'' starszego z braci. Zapukałem cichutko jak to miałem w zwyczaju i słysząc lekko zagłuszone ''Naruto? Wejdź'' i tak też zrobiłem. Spojrzałem w prawo od razu kierując się do biurka bruneta.
-Um, chciałeś mnie widzieć.- Powiedziałem bez skrępowania, już dawno przeszliśmy na ''Ty''
-Tak, chciałem Cię komuś przedstawić. Sasuke... -Mężczyzna spojrzał mi za plecy, dziwne nikogo nie widziałem. Odwróciłem się powoli, patrzał na mnie dobrze zbudowany czarnooki brunet, seksowny brunet. Zaskoczyła mnie jego obecność, następnym razem muszę więcej się rozglądać, nie zauważyłem Go! Mógł bezkarnie gapić się na mój seksowny tyłeczek. O czym ja myślę? Potrząsnąłem lekko głową. Sasuke podszedł do mnie z obojętnym wyrazem twarzy. -To mój młodszy brat, Sasuke. Sasuke, to Naruto, jeden z naszych najlepszych pracowników. -Najlepszych? Nigdy nie myślałem o sobie jak o najlepszym. Hm, no, to będę miał co oblewać hehe. Uśmiechnąłem się promiennie i wyciągnąłem przed siebie dłoń.
-Uzumaki Naruto, miło mi Cię poznać.- Brunet westchnął, o co chodzi? Uścisnął mi dłoń i skinął lekko głową, co jest? Łaski robić nie musi.
-Uchiha Sasuke, ale to już wiesz.- Zmierzył mnie swoim wzrokiem i nagle jakby coś mu nie pasowało spojrzał na mnie kpiąco. Zmarszczyłem brwi.
-O co chodzi?- Zapytałem. Chłopak cicho się zaśmiał.
-Wyglądasz jak baba.- No nie, tego już za wiele, zacisnąłem dłonie w pięści, Itachi jakby wyczuwając co się za chwilę stanie, złapał mnie za ramiona wzdychając.
-Wiedziałem, że to nie za dobry pomysł.- Mruknął cicho. -Naruto uspokój się, Sasuke nie możesz mówić takich rzeczy, będziecie ze sobą pracować. -Co? Że niby będę musiał pracować z tym nadętym... pgh! - Uspokoiłem się trochę, starszy czując jak się rozluźniam, puścił mnie. Ja odwróciłem się tyłem do drania, czując na sobie jego wzrok.
-Wytłumacz mi proszę, jak to możliwe, że będę musiał pracować z tym draniem?!- Warknąłem, wiem, że nie powinienem, ale nie mogłem się powstrzymać.
-Ehh, w związku z tym, że jako jedyny masz gabinet, w którym jesteś sam, postanowiliśmy, że będziesz dzielił go z Sasuke.- Eeee... chyba czegoś nie zrozumiałem...- No i do tego jesteś bardzo uzdolniony, dlatego będziecie razem pracować. Wszystkim to wyjdzie na dobre, chociaż...- Tu spojrzał zrezygnowany na naszą dwójkę.- Z tego co widzę to nie obejdzie się bez kłótni. Chciałem, żebyście się zaprzyjaźnili, a nie darli ze sobą koty.- Powiedział to kiedy zatrzymałem swoje nienawistne spojrzenie na Sasuke. -Ehh... Naruto, wiem, że masz bardzo wybuchowy charakter i jesteś raczej mało cierpliwy, ale proszę Cię, kontroluj się. Sasuke- tu spojrzał na brata.- Nie szukaj zaczepki, jasne?
-Mhm..- Brunet mruknął od niechcenia.
-Yhym.. i tak wiem, że zrobisz swoje.- Widocznie Itachi zrezygnował z dalszego działania. Będę musiał nażreć się jakiś tabletek na uspokojenie. Oj, coś czuję, że z tej współpracy nie wyjdzie nic dobrego.
-Itachi, nie możecie drania przenieść gdzie indziej?- Jęknąłem wręcz błagalnym tonem. Itachi spojrzał na mnie ze współczuciem.
-Niestety Naruto, dopiero wczoraj wszystko ustaliliśmy, nie ma innego miejsca gdzie moglibyśmy go umieścić. Wybacz.- Powiedział teatralnym tonem.
-Oh Itachi co ja pocznę?!- Odpowiedziałem udając rozpacz i padając na kolana. Brunet uklęknął na jedno kolano i rzekł.
-Wiem, że będzie ciężko, ale Naruto... musisz, musisz dać radę!- Powiedział obejmując mnie.
-Oh, Itachi.
-Oh, Naruto.
-Eeeeeej, ej, ej..- Sasuke najwyraźniej miał dość tego, że Go ignorowaliśmy. -Przestańcie się tu miziać bo zwymiotuję.- Wywróciłem oczyma wstając, Itachi zrobił to samo.
-Draniu, musisz wiedzieć, że pracując ze mną, będziesz musiał się przyłożyć.- Powiedziałem uśmiechając się kpiąco i po prostu wyszedłem z pomieszczenia.
-Młotek.- Mruknął brunet prawie niesłyszalnie.
-No bracie, powodzenia, i nie wymęcz naszego blondynka zbytnio.- Itachi poklepał czarnookiego po plecach.
-Mhm...- Odburknął wychodząc.

-Co za palant, myśli, że co? Jak on mógł powiedzieć, że wyglądam jak baba?! No dobra wiem, że już mówiłem nie przeszkadza mi to, ale no... nie jak ktoś mi to mówi w dobrym znaczeniu, a jego wypowiedź była... ośmieszająca, taka... ygh!- Mówiłem sam do siebie wchodząc do gabinetu. No nie, kiedy oni zdążyli... ludzie, coraz mniej mam ochotę tu przebywać, facet sam prosi się o wojnę, jak tak bardzo jej chce, to będzie miał. Rozrywka mi się przyda. Nie wygląda na kogoś, kto skarży się tatusiowi na swoich ''wrogów'' a jeśli się mylę? Eh, muszę się uspokoić, może nie jest taki zły? Powinienem spędzić z nim więcej czasu i się dowiedzieć. W końcu teraz patrzę na jego rzeczy, będziemy razem pracować. Kiepskie pierwsze wrażenie. Eh... mam ochotę schować się gdzieś i nie wychodzić przez tydzień, albo miesiąc, ewentualnie przez dwa lata. Naruto nie histeryzuj, uspokój się. Usiadłem przy swoim biurku i zacząłem kończyć swój projekt.

Dwadzieścia minut później usłyszałem otwierające się drzwi, podniosłem jedynie wzrok z nad monitora i zarejestrowałem, że to najwspanialszy człowiek na świecie - wyczuliście sarkazm? Tak, do mojego gabinetu, a raczej powinienem powiedzieć naszego gabinetu wszedł nie kto inny jak Sasuke, nawet na mnie nie patrząc zaczął układać swoje rzeczy na biurku. Widać facet jest pedantem, wszyściutko na swoim miejscu, broń Boże żeby było coś źle położone, o nie! Nie zwracając większej uwagi na chłopaka wróciłem do kończenia swojej pracy. Jeszcze tylko dziesięć minut i mogę się zmywać. Nareszcie.
-Posprzątałbyś tu.- Usłyszałem zimny ton głosu.
-Nie mam bałaganu.- Przewróciłem ślepiami. Przecież 5 kubków po kawie, 3 papierki bo batonach i chyba 25 po cukierkach, swoją drogą były mniamciu pyszne, ale przecież to nie robi na moim biurku jakiegoś burdelu, prawda? Przynajmniej dla mnie.
-Rób co chcesz.- Odpowiedział jedynie i już się nie odzywał.
-Taki mam zamiar.- Uśmiechnąłem się jakże słodko do tego upiora. Powinien mi dziękować, że jako tako Go toleruję. Jeszcze jakiś wyskok i będzie musiał mi się kłaniać. A HA HA HA, zabrzmiał szatański śmiech w mojej głowie.

***

Nareszcie koniec, mogę iść do domu i się porządnie wyspać. Chociaż, chyba jeszcze nie pora na spanie. Spojrzałem na zegarek w telefonie, wskazywał godzinę piętnastą, na szczęście jutro mam przyjść dopiero na czternastą i pomóc wszystkim w przygotowaniach, w sumie już dzisiaj było niezłe zamieszanie, jutro to już w ogóle będzie masakra. Sam Sasuke nie pokazywał, że jakoś specjalnie cieszy się na to przyjęcie, nie zdziwiłbym się nawet gdyby nie przyszedł. Tak byłoby nawet lepiej. Dla mnie oczywiście. Pan Fugaku pewnie by się wściekł. Eh, coś mi się wydaje, że przez tego Drania nie będę mógł normalnie funkcjonować. Dobrze, że chociaż poza pracą będę miał od Niego spokój. Spakowałem wszystko co potrzebne mi do domu. Kiedy otwierałem drzwi, chwilę się zastanowiłem, po czym odwróciłem się.
-Em, Cześć.- Powiedziałem do bruneta, który skupiał się na pracy, hm, pierwszy dzień i już mnóstwo do roboty?
-Do zobaczenia.- Powiedział prowokacyjnym tonem głosu, opierając podbródek na ręce, która położona była na biurku a ja, aż zdębiałem. Czemu On musi być taki seksowny? Czemu jego oczy muszą być takie hipnotyzujące? Czemu patrzy na mnie z tym delikatnym kpiącym uśmieszkiem? Czemu ja zadaję sobie tyle pytań? CZEMU NIKT MI NA NIE NIE ODPOWIE?! Wariuję, martwię się o siebie. Odwróciłem się i szybko opuściłem gabinet. Naprawdę się o siebie martwię... moje serce przyspieszyło swoje bicie... ale to, to tylko dlatego, że się tego nie spodziewałem, właśnie, nie spodziewałem się.
Z takimi myślami dotarłem do domu. Pierwsze co, to musiałem się najeść, miałem taki zwyczaj, że codziennie po pracy zjadam pudding czekoladowy. Poszedłem po prysznic, po całym dzisiejszym dniu boli mnie głowa, jakoś tak źle się czuję. Muszę się zdrzemnąć. Odświeżony i wypachniony pysznym brzoskwiniowym płynem pod prysznic, położyłem się do łóżka. Niczym się nie przejmując, zasnąłem.

***
Rano obudził mnie drażniący dźwięk budzika w telefonie. Przez to wszystko już zbrzydła mi piosenka, która dawała o sobie znać każdego ranka. Aktualnie jest godzina 10.00 muszę jeszcze zrobić jakieś zakupy, a potem się zobaczy. Wstałem łapiąc w łapki białe rurki, błękitną koszulkę z żółtym napisem fucking life i białą marynarkę- jak to przystało do pracy. Pognałem ubrać się do łazienki, przy okazji wziąłem dłuższy prysznic. Kiedy wyszedłem była już 11.00. Wchodząc do kuchni pierwszą moją czynnością było wstawienie wody na kawę. Wyciągnąłem mój ulubiony czerwony kubek z namalowanym czarnym kotem. Zrobiłem sobie tosty z serem i wlałem zagotowaną już wodę do kubka. Znowu dopadły mnie te męczące myśli, ciągle zastanawiam się jak teraz będzie wyglądało moje życie w pracy, przecież... wiem, że z Sasuke będę się ciągle kłócił, bo jest taki irytujący i nieznośny, ygh nawet jak o nim myślę to ciśnienie mi podskakuje. Eh, ale jest taki przystojny... będę musiał się nieźle kontrolować, żeby się na niego nie rzucić. Kiedy skończyłem pić kawę była już 11.43. Wstałem zabrałem wszystko co potrzebne i ruszyłem na podbicie miejscowego supermarketu. 

W czasie kiedy Naruto robił zakupy, pewien brunet wraz ze swoim bratem kierował się do wyjścia z domu. 
-Nie bierzesz swojego auta?- Zapytał Itachi zdziwiony poczynaniami brata. Sasuke spojrzał na niego ironicznie.
-Ktoś będzie musiał Cię odwieźć kiedy ta cała szopka z przyjęciem się skończy. Jestem pewny, że trzeźwy stamtąd nie wyjdziesz.- Powiedział obojętnie. Długowłosy prychnął obrażony i nadymając policzki wsiadł do samochodu. Nic na to nie odpowiadając (i tak wyszłoby, że młodszy ma racje) odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. 

Po zrobionych zakupach wróciłem do domu i włożyłem wszystko do szafek. Kierując się teraz do biura włączyłem radio, trafiłem akurat na wiadomości, najpierw mówili o dzieciach, które coraz częściej bawią się w niebezpiecznych dla nich miejscach, a potem o... mojej firmie? Zaciekawiony zgłosiłem i uważnie się wsłuchiwałem w to, co mówi prezenter radia. 
-''Właśnie wczoraj do Japonii wrócił Sasuke Uchiha, syn właściciela najlepszej firmy architektonicznej, dziś ma się odbyć przyjęcie powitalne właśnie dla niego. Fugaku Uchiha podał wiadomości do mediów, że jego syn rozpocznie poszukiwania swojej wybranki. Jesteśmy ciekawi, która z Pań będzie tą szczęściarą.''- Słuchając tego nie mogłem w to uwierzyć. Mogłem się tylko domyślać, że nie była to samowolna decyzja Sasuke. Dojeżdżając pod budynek pracy, zaparkowałem jak najbliżej. Wysiadłem kierując się do środka. Podszedłem do dziewczyn z recepcji.
-Cześć Wam.- Powiedziałem z wielkim uśmiechem. 
-Witaj Naruto.- Ino, bo tak miała na imię długo włosa blondynka uśmiechnęła się do mnie. 
-Widzimy się na przerwie?- Zapytała różowo włosa dziewczyna siedząca obok Ino. Bardzo lubię je obie, jak już wspominałem można się od nich sporo dowiedzieć. 
-Właśnie przyszedłem o to samo zapytać, jasne, że się widzimy. To ja lecę, do zobaczenia.- Mrugnąłem do nich, na co się zaśmiały. Idąc w stronę windy zastanawiałem się czy Itachi i Sasuke są już na miejscu, nie przyznałbym się sobie, ale bardziej interesowała mnie ta druga osoba. Wiecie, niepokoi mnie to, że tyle o Nim myślę, powinienem trzymać się z daleka, wiem czym to się może skończyć, już wiele razy byłem zakochany w różnych osobach, tylko teraz może być trudniej bo razem pracujemy. Wiem, że jest małe prawdopodobieństwo, że obdarzę uczuciem takiego drania jakim jest brunet, ale przeciwieństwa się przyciągają. Chyba muszę odstawić na jakiś czas pudding, bo mam wrażenie, że przez niego myślę o rzeczach, które nie powinny zaprzątać mi głowy! Westchnąłem głośno, wchodząc do gabinetu, rozejrzałem się po pomieszczeniu, bruneta w nim nie było. Odetchnąłem z ulgą siadając przy swoim biurku. Zamknąłem oczy delektując się ciszą jaką wypełnione było pomieszczenie.
-Hmm...- Usłyszałem z boku rozbawiony głos.- Drzemka w pracy?- Speszony otworzyłem oczy i spojrzałem w czarne źrenice drania.
-Dla Twojej wiadomości, dopiero przyszedłem.- Powiedziałem twardo.
-Wiem, widziałem. Tak się tylko droczę.- Z obojętną miną usiadł przy swoim biurku i odetchnął. Przyjrzałem mu się uważnie, pewnie jest zmęczony, ale przecież dopiero zaczynamy pracę. 
-Hmm... Czyżby wielki Pan Uchiha miał dość tego całego zamieszania z powodu przyjęcia?- Uśmiechnąłem się lekko kpiąco. Brunet nawet na mnie nie patrząc, podłożył dłoń pod podbródek. 
-Trafiłeś w samo sedno.- Zdziwiła mnie ta odpowiedź, szczerze? Miałem nadzieję, że będę mógł się z nim dłużej przekomarzać. 
-Serio?
-Mhm.
-Przecież to na Twoją cześć jest ono wyprawiane, nie cieszysz się?
-Eh, młotku, też byś się nie cieszył jakbyś ledwo tu wchodząc był porywany przez dziesiątki ludzi, którzy pytają Cię o różne rzeczy, typu ''Który szampan będzie lepszy?'' czy ''Jakie kolory Panu najbardziej odpowiadają?''. Jasna cholera myślałem, że chociaż tutaj będę miał spokój.- To ostatnie dodał już ciszej, ale na tyle, żebym usłyszał. Naprawdę się zdziwiłem, myślałem, że brunet nie jest osobą, która mówi aż tyle na raz! Rozbawiło mnie to, zacząłem się śmiać jak głupi. Czarnooki najwyraźniej trochę się speszył.- Takie to śmieszne?
-Nie, ale to pewnie słodkie widzieć Cię w takiej sytuacji.- Powiedziałem zanim zdążyłem zatkać sobie usta. Brawo, teraz mogę sobie sprzedać solidnego kopa w tyłek! Moja mina wyraźnie zrzędła, a sam Sasuke wydawał się zaskoczony słysząc te słowa. Spuściłem głowę zażenowany, wychwyciłem jeszcze tylko delikatny uśmiech na twarzy bruneta. Moje serce zabiło szybciej. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Po chwili wstałem i wyszedłem z gabinetu tłumacząc się chęcią na kawę. Zmieniam pracę, wyjeżdżam z miasta, nie, wyjeżdżam z kraju, zmieniam nazwisko! 
Właśnie takie plany rodziły się w mojej głowie w drodze do kawiarni. Omijałem osoby, które w pośpiechu przygotowywały uroczystość, sam nie musiałem nic robić, to chyba najlepsze co mnie dzisiaj spotkało. 
-Dzień dobry Pani Mitsuhashi, dzisiaj samą kawę proszę.- Kobieta uśmiechnęła się ciepło i zabrała się za szykowanie gorącego napoju.
-Co się stało? Widzę, że czymś się zamartwiasz.- Niewiarygodne jest to, że nawet gdybym udawał, że wszystko gra, to ta staruszka i tak wiedziałaby, że coś mnie trapi. 
-To nic ważnego, proszę się nie przejmować.- Uśmiechnąłem się delikatnie jakby prosząc o nie wnikanie w sprawę.- Po prostu moje uczucia nie są poukładane, to wszystko.- Pani Mitsuhashi oddała uśmiech podając mi kawę.
-Mam nadzieję, że moja specjalna filiżanka kawy pomoże chociaż trochę.- Puściła mi oczko poczym odeszła do trzech kobiet, które najwyraźniej nie były zdecydowane co wziąć. 
-Już masz przerwę?- Usłyszałem za sobą głęboki, niski znajomy głos. 
-He? A.. tak, nie wypiłem dzisiaj kawy.- Skłamałem gładko. Przecież nie powiem mu, że upokorzyłem się przy Sasuke i, że prawdopodobnie się w nim zauroczyłem, a teraz siedzę tutaj, żeby spokojnie pomyśleć. 
-Rozumiem. Mogę się przysiąść?- Zapytał posyłając mi delikatny uśmiech.
-Jasne. Jak idą przygotowania do przyjęcia?- Zapytałem by zacząć jakiś temat.
-Na razie wszystko idzie dobrze, mieliśmy kilka problemów, ale mamy jeszcze trochę czasu, więc się wyrobimy.
-Ahm, to dobrze. Sasuke chyba nie lubi takich rzeczy, co? Wydawał się zmęczony.- Powiedziałem cicho, Itachi uśmiechnął się, czego nie zauważyłem. 
-Powiedziałem wszystkim, że jeśli będą mieli jakieś pytania, to, żeby zwracali się do niego. Bawi mnie widok mojego braciszka wśród tych wszystkich ludzi, którzy się przekrzykują, a On nie może już tego wytrzymać, ale wie też, że jeśli zacznie krzyczeć to Ojciec może Go ukarać. Wiesz przecież, że mój tatuś jest ostry jeśli chodzi o złe traktowanie pracowników, prawda?- Z każdym wypowiedzianym przez Niego słowem coraz bardziej chciało mi się śmiać. Zachichotałem cicho. 
-Naprawdę jesteście braćmi? Myślałem, że będziesz mu raczej pomagał.- Powiedziałem rozbawiony. Brunet uśmiechnął się.
-Powiedzmy, że to taki trening.- Mrugnął do mnie przez co znowu się zaśmiałem.- A między Wami jest lepiej?
-Między nami?
-Mhm..
-Aaa, masz na myśli niewyparzony język drania?- Taaa, tym razem to mój był niewyparzony. Długowłosy przytaknął, a ja dopijając swoją kawę powiedziałem.- Hm, dzisiaj nic takiego się nie wydarzyło. Praktycznie nie miałem okazji z nim porozmawiać.- Skłamałem. Znowu. 
-Tak? Bo wiesz, widziałem jak wybiegłeś z Waszego gabinetu.- O kurwa. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości, wszystko widział? Itachi przysunął się do mnie tak, by po chwili wyszeptać do mojego ucha.- Nie powiem już nic o tych czerwonych rumieńcach na Twojej twarzy.- Czy On sobie ze mnie Kpi? Speszony opuściłem głowę.- Dobra, nie będę w to wnikał, ale wiesz, Sasuke szuka narzeczonej.- Powiedział ze współczuciem? Nie wiem... - A ja nic nie mogę z tym zrobić.- Powiedział do siebie, jednak to usłyszałem, już chciałem zapytać co to znaczy, ale długowłosy poklepał mnie po plecach, żegnając się opuścił kawiarenkę. Nic już z tego nie rozumiem. Czyżby Itachi podejrzewał, że tak bardziej lubię Sasuke? Nie, to niemożliwe, nawet ja sam nie wiem co do niego czuję. Może to tylko chwilowe zauroczenie, a to mi przejdzie, nic wielkiego. Spojrzałem na wielki zegar wiszący na ścianie, jest 15.30. Za godzinę wszystko się zacznie, eh, chcę żeby to szybko minęło... Po chwili dosiadła się do mnie różowo włosa Sakura wraz z Ino, przywitaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać. Tego właśnie potrzebowałem, nie przejmując się już Sasuke i Itachim zatraciłem się w rozmowie z koleżankami, zawsze potrafiły mnie rozbawić, za co w tej chwili jestem wdzięczny. 

-Dziewczyny?- Obie spojrzały na mnie pytając o co chodzi.- Zaraz zacznie się przyjęcie, rozmawialiśmy całą godzinę, nie miałyście nic do zrobienia?- Spytałem przejęty, przecież, jak ktoś się dowie to będą miały przechlapane.
-Spokojnie Naruto, na dzisiaj nikt nie miał przyjść, a poza tym, Shikamaru nikogo nie wpuszcza, przynajmniej tak powiedział. -Shikamaru to jeden z naszych ochroniarzy, przystojny i mądry, ale zajęty, podobno jest z jakimś Gaarą, chłopak studiuje sztukę... tak słyszałem. 
-Uf, w takim razie w porządku. A teraz wybaczcie muszę się przygotować na uroczystość.- Wstałem, pożegnałem się, i poszedłem do gabinetu. Zawsze mam tam jakiś garnitur. 

Wszedłem do środka, na szczęście nikogo nie było. Podszedłem do dużej szafy i wyciągnąłem z niej biały garnitur. Hmm... jaką wziąć koszulę? Błękitną czy białą? W sumie jak mam biały garnitur to biała koszula by pasowała, ale nie chcę być cały na biało, już nawet krawat mam biały. Chwyciłem jasno niebieską koszulę i pognałem w stronę łazienki. Kiedy się już ubrałem, spojrzałem w lustro, nie chcę się chwalić, ale wyglądałem uroczo. Niebieska koszula wspaniale komponowała się z moją urodą, biały garnitur sprawił, że moja lekko ciemniejsza karnacja wydawała się jeszcze bardziej brązowa, białe spodnie seksownie opinały moje pośladki i były wąskie, można powiedzieć, że to takie ''niby rurki'', do tego eleganckie buty, białe oczywiście. Wyszedłem z pomieszczenia i odwracając się natrafiłem na Sasuke, był już gotowy. Czarny garnitur, granatowa koszula, czarny krawat. Wydawało by się, że jest jakimś księciem ciemności, ale już wczoraj mi się taki wydawał. Włosy miał seksownie ułożone, ''zażelowane''. Mmm ciacho. Czemu On jest zupełnie w moim typie?! Dlaczego musi być taki idealny dla mnie?! 
-Hmm, podobam Ci się?- To pytanie kompletnie zwaliło mnie z nóg. Zarumieniłem się strasznie, a na twarzy bruneta dojrzał kpiący uśmieszek.
-Pff, chciałbyś.- Czułem na sobie jego wzrok. Te cholernie hipnotyzujące czarne oczy, w których nie było żadnych uczuć, jakby bały się pokazać co czują, teraz prześwietlały mnie na wylot.- A Ty? Czego się gapisz? Tylko się nie zakochaj.- Powiedziałem teraz pewniej patrząc mu w oczy.
-Nie żartuj sobie, nigdy nie zakochałbym się w kimś takim jak Ty.- Te słowa zabolały. Poczułem delikatne ukłucie w sercu, już miałem coś powiedzieć gdy w moim gardle pojawiła się gula... Znacie to uczucie? Kiedy chcecie coś powiedzieć, ale nie możecie, bo kiedy już to zrobicie to głos Wam się załamie? Tak właśnie się czułem. Naruto debilu przecież nie możesz tak się czuć! To tylko drań! Wydawało mi się, że stałem tak z dziesięć minut, ale minęło zaledwie kilka sekund. Szybko się uspakajając odwróciłem się z zamiarem odejścia.
-Witamy w firmie, Uchiha.- Powiedziałem najchłodniej jak potrafiłem. Jestem już dorosłym facetem, kiedy trzeba też potrafię pozbyć się emocji. Teraz to już naprawdę nie mam ochoty na jakieś głupie przyjęcie. Sasuke pewnie teraz cieszy się z wygranej. Przyznałem się do porażki. 

Naruto z takimi myślami szedł do największej sali w firmie. Nawet nie wiedział jak się mylił. Sasuke przez chwile stał tak jak stał i zastanawiał się co się właściwie stało. Widział te emocje w oczach młotka, smutek, żal, rozczarowanie? A potem złość i zrezygnowanie. Powiedział to dlatego, że już tak ma. Od dziecka wszyscy kolegowali się z nim tylko dlatego, że miał dużo kasy, albo, że rodzice im kazali, bo to wyszłoby im na lepsze... Kiedy Sasuke się o tym dowiedział miał dziesięć lat, już wtedy był na tyle mądry, żeby to rozumieć. Od tamtej chwili zamknął się w sobie, nauczył się żyć samotnie, bez okazywania jakichkolwiek uczuć, ale już wczoraj zauważył, że jak tylko zaczął ''rozmowę'' z blondynem, jeśli można to nazwać rozmową, to nie ukrywał tego, że Młotek go irytuje, zazwyczaj obojętnie podchodził do ludzi, wyjątkiem był Itachi i jego Ojciec, no i teraz Naruto. Jego starszy brat też to zauważył i w domu zaczął przedrzeźniać blondyna. Sasuke wiedział, że Itachi coś kombinuje i wiedział też, że to ma coś wspólnego z nim i Uzumakim. Westchnął i ruszył do wyjścia, miał dość wszystkiego.

***

1 komentarz:

  1. Witaj,
    bardzo mi się ten shot podoba, spotkanie ich było rewelacyjne... jeszcze jak Itachi i Naruto odgrywali „tragedię”, naprawdę świetnie to Tobie wyszło..... Pewnie to, że mają pracować w jednym gabinecie zostało ukartowane..... No nic idę czytać dalej....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń