dosia~
***
Nazywam się Noboru Kamioka i od dzisiaj jestem zdany na siebie.
Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc temu, kiedy dowiedziałem się, że rodzice
znaleźli dla mnie narzeczoną. Jak się domyślacie, nie była to informacja, która
rozświetliła moje życie i skakałem ze szczęścia. Nie. Gdyż już dawno zdałem
sobie sprawę z tego, że nie posiadam popędów seksualnych skierowanych w stronę
kobiet. Jakakolwiek by ona nie była, nie zdoła wywołać u mnie żadnych emocji
oprócz zirytowania. Jestem gejem. Niespodzianka? Cóż, sam również nie byłem
zadowolony kiedy to na jednej z lekcji wychowania fizycznego w trzeciej klasie
gimnazjum, dosłownie stanął mi na widok kolegi. Oh, to jeszcze nic. Byłem tak
przerażony, że tydzień leżałem w łóżku i nie wychodziłem z domu. Od tamtej pory
minęło pięć lat i dopiero teraz zdecydowałem się o tym powiedzieć rodzinie
właśnie przez tę sprawę z narzeczoną. Zapytacie, dlaczego nie mogłem jej
poślubić i mieć spokój całe życie? Wiecie, jakoś sobie tego nie wyobrażam. Po
pierwsze: Nie byłbym szczęśliwy. Po drugie: Wiem, że miałbym z tą kobietą
dziecko, a nie chcę zniszczyć jej i dziecku życia. Po trzecie i najważniejsze:
Dziewczyna na mnie nie zasługuje. Lepiej niech znajdzie sobie innego faceta.
Najlepiej heteroseksualnego.
Przez cały miesiąc próbowałem wszystkiego, byleby tylko nie doszło
do ślubu. Ostatecznie musiałem przejść do bardziej drastycznych metod.
Zadziałało.
Jak możecie się domyślić, moi rodzice nie byli zadowoleni kiedy to
na wieczornej niedzielnej kolacji rodzinnej oświadczyłem im, że jestem gejem. A,
że mój ojciec jak i moja matka pochodzą z bardzo tradycyjnych rodzin, więc nawet
nie liczyłem na zrozumienie. Po prostu kazali mi się spakować i wyprowadzić.
Chociaż ojciec wolał użyć mało cenzuralnego słowa.
I tak znalazłem się tutaj. W mieszkaniu, które wynajął mi ojciec
ze słowami ''Sam płacisz. Znajdź pracę i więcej mi się na oczy nie pokazuj.''
Mniej więcej tak powiedział. Już nie wspomnę o tym, że mieszkanie, w którym od
teraz będę mieszkał znajduje się dwa miasta dalej od tego, w którym żyłem. Tak.
Czemu nie? To i tak dobrze, w końcu mogło być gorzej. Gdybym był niepełnoletni
to pewnie wysłaliby mnie do jakiegoś wujka za granicę. Heh, mam dwadzieścia lat,
a i tak dalej mnie kontrolują. Mógłbym sam poszukać mieszkania, ale przecież
muszą wiedzieć gdzie jestem. Jakbycośmiałosięstać. Jaaasne. Pewnie już planują
najazd komornika w ramach zemsty. Poradzić sobie poradzę. Myślę, że nie będzie
tak źle. Problem w tym, że raczej nie jestem skory do nawiązywania nowych
znajomości. Nie przypominam sobie żebym kiedyś to ja zagadał pierwszy do jakiejś
osoby nie licząc spraw związanych ze szkołą, czy pracą. Kiedy byłem
nastolatkiem, uciekałem w tak zwany ''wirtualny świat'', poznałem kilka naprawdę
wspaniałych osób. Po jakimś czasie kontakt się urwał, za mało wolnego czasu.
Teraz już tego nie robię. Myślę, że nikt jeszcze tak naprawdę nie poznał mnie
dokładnie. Nawet rodzina nie wiedziała czym się interesuję, czy mam przyjaciół.
Najzwyczajniej mieli to w dupie.
Patrzyłem jak panowie z firmy od przeprowadzek wnoszą ostatnie
rzeczy w pudłach. Teraz to minie tydzień zanim wyjdę z mieszkania normalnie!
Tyle tego jest. Przynajmniej będę miał co robić po pracy. Właśnie. Praca. Muszę
jakąś znaleźć.
Jestem bibliotekarzem. Tak, wiem jak to brzmi. Pewnie teraz
widzicie mnie w sweterku w serek, z okrągłymi okularami na nosie i krawatem.
Nie, nie jestem fanem tego typu ubioru. Nie powiem, że jakoś się wyróżniam.
Właściwie to jest na świecie miliard ludzi takich jak ja, gdyż posiadam dłuższe
brązowe włosy z jaśniejszymi końcówkami i bardzo jasne oczy koloru zielonego. Są
straszne. Jak z horroru. Czasem mam wrażenie, że widać je w kompletnej
ciemności. Jest to takie moje małe przekleństwo. Odziedziczyłem je po matce.
Mówią, że dzięki temu ojciec się nią zainteresował. Cóż, w moim przypadku działa
to w drugą stronę.
Jednym z kilku plusów mieszkania w nowym mieście jest to, że mogę
zacząć od początku. Banalnie to brzmi, wiem. Na początek muszę przeprowadzić
małe śledztwo na temat moich sąsiadów. Błagam tylko, żeby nie były to jakieś
zrzędy... ani też 'młodzi, gniewni'. Z doświadczenia wiem jacy nieznośni
potrafią być studenci. Cóż.
Dobra, więc tak. Prąd mam. Podłączone wszystko jest. Teraz tylko
poukładać wszystkie rzeczy, bzdety i takie tam. Muszę kupić jakieś rośliny, bez
kwiatów ani rusz. Uwielbiam się nimi zajmować.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu chcąc jakoś ogarnąć co, gdzie i
jak. Wiecie, mam tak, że jeśli chcę coś zmienić, to najpierw patrzę, układam
wszystko w głowie, widzę to i dopiero potem działam. Byłbym świetnym
projektantem wnętrz.
Może najpierw pójdę po jakieś jedzenie. Nie chcę umierać z głodu.
Dopiero 16, zbyt wcześnie na kolację, ale wolę wyjść szybciej, w końcu nie wiem
ile czasu zajmie mi znalezienie sklepu, prawda? Prawda.
Westchnąłem kierując się do wyjścia. Mimo wszystko chciałbym teraz
z kimś porozmawiać. Wiecie, na co dzień nie wywalają cię z domu do zupełnie
nieznanego ci miasta, gdzie nie znasz nikogo, nie masz przyjaciół czy znajomych,
którzy mogliby ci pomóc i jesteś bez pracy. Super.
Z nietęgą miną wyszedłem przed blok. Nie miałem okazji się
porządnie rozejrzeć. Zarejestrowałem mały sklepik znajdujący się na przeciw
budynku, w którym mieszkam. Jak dobrze. Często rano przed wyjściem do pracy
chodzę kupić świeże pieczywo na śniadanie, więc taki sklep jest przydatny.
Okolica wydaje się być porządna. Nie widzę znanych wszystkim meneli, tudzież
'dorosłych czternastolatków' pijących piwo, czy palących papierosy. Jest dobrze.
Mogę się mylić, ale to zawsze dobre pierwsze wrażenie.
Wszedłem do środka małego, zadbanego pomieszczenia. Chwyciłem
koszyk i od razu włożyłem do środka czteropak piwa oraz jakieś chipsy.
Poszukałem jeszcze pieczywa i mleka, gdyż resztę mam, z tego co pamiętam. Jak
dla mnie wystarczy, a jak nie, to przecież mogę tu przyjść w każdej chwili.
Podszedłem do kasy i na chwilę mnie zmroziło. O matko. Jaki przystojniak! Mój
ideał po prostu! Położyłem koszyk na ladzie utrzymując wzrok na chłopaku, który
patrzył na mnie lekko zdziwiony.
-Dzień dobry. Mógłbyś tak nie patrzeć? Czuję się niekomfortowo.
Tym bardziej, że się nie znamy. - otrząsnąłem się słysząc niski głos, który
teraz pobrzmiewał lekką kpiną.
-Przepraszam. - Mruknąłem nadal na niego patrząc. Chłopak
zachichotał i podał mi skasowane już produkty.
-19,90 się należy. – Z lekkim ociąganiem podałem mu pieniądze. No
co? Chcę tu trochę dłużej zostać. Długo nie miałem nikogo, a raczej nikt nie
miał mnie, a faceci potrzebują seksu-seksu-seksu, żeby lepiej funkcjonować.
Wiecie jak to jest, jestem samotnym człowiekiem, a mam dopiero 22 lata, jestem w
kwiecie wieku, żyć nie umierać. Chciałbym takiego bruneta zaciągnąć do łóżka. I
to już, zaraz. Niestety. Znając życie skończy się na tym, że ja będę wzdychał do
niego miesiącami, a chłopak w tym czasie będzie pukał swoją dziewczynę. To
niesprawiedliwe.
Dlatego też nie wiem co to miłość. Na czym ona polega. Eh, jestem
żałosny. Moja mała antyspołeczność do tego doprowadziła. Wszyscy ode mnie
odchodzą, bo przecież wolą imprezowe, szalone towarzystwo, a ja taki nie jestem.
Wole spokój. Moja wina? Czasem myślę, że tak. Próbowałem to zmienić, ale jeśli
nikt nie chce mi pomóc to sam nie mam motywacji.
-Dzięki. -Powiedziałem chwytając siatkę z zakupami. Spojrzałem
ostatni raz w te piękne, granatowe oczy, delikatnie uniosłem kąciki warg w górę
i skierowałem się do wyjścia. Coś czuję, że będę częściej odwiedzał mój
osiedlowy sklepik. Chociaż jedna dobra rzecz wydarzyła się w dzień mojego nowego
życia, ale czy na pewno dobra? Nie mam pojęcia. Przekonam się potem.
Po drodze do mieszkania spojrzałem na nazwiska moich sąsiadów. Jak
się spodziewałem, nikogo nie skojarzyłem.
Zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem kroki do kuchni. Muszę
najpierw uporządkować to pomieszczenie, nie lubię gotować kiedy wokół jest
bałagan.
Po dwóch godzinach było wysprzątane na błysk, dzięki moim super
zdolnościom, a raczej dzięki rodzicom, bo to ja zajmowałem się domem kiedy ich
nie było. Czyli można powiedzieć, że od poniedziałku do piątku od godziny 6 do
23 dom był pod moja opieką. Nie narzekam, dzięki temu coś potrafię, a nawet
sporo i teraz nie będę musiał się dusić w bałaganie. Nie jestem pedantem. Po
prostu lubię kiedy w pomieszczeniach jest czysto, panuje w nich wtedy taka
lepsza atmosfera. Przynajmniej tak uważam.
Reszta poczeka. Nie rozumiem ludzi, którzy wszystko szybko chcą
robić. Nie spodziewam się gości, więc nie muszę się spieszyć.
Potem praca i żyjemy. Jakoś.
~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~
Jak podejrzewałem, w nocy nie zmrużyłem oka. Od dziecka tak mam,
że nie mogę spać w nowym miejscu przez kilka nocy. W dodatku cały czas słyszałem
igraszki swoich sąsiadów. Ludzie, dajcie spokój, jak można się tak drzeć?! Bez
przesady, aż tak dobrze jej nie mogło być. Nawet jeśli, to trochę niegrzecznie
zakłócać sąsiadom spokój W NOCY. Rozumiem, że było to specjalne powitanie nowego
mieszkańca. Oh, dziękuję, ale do szczęścia mi to niepotrzebne. Mam tylko
nadzieję, że zbyt często nie będzie się to powtarzało... albo najlepiej w ogóle,
bo inaczej porozmawiamy. Tak, wspominałem coś o tym, że nie potrafię pierwszy
zagadać do ludzi? Jeśli ktoś mnie zdenerwuje nagle wstępuje we mnie niesamowita
pewność siebie, dlatego rzadko zdarzało się, żeby ktoś mnie zaczepiał.
Jest południe. Wtorek, a ja siedzę w salonie z laptopem na
kolanach. Muszę przejrzeć oferty pracy, koniecznie w jakiejś większej
bibliotece. O tak, jak pracować to w lepszych lokalach. Praca przy książkach nie
jest taka zła i nudna jakby mogło się wydawać. Przede wszystkim jest spokój, co
cenię najbardziej. Poza tym, wielu młodych, przystojnych osobników płci męskiej
przychodzi by wykupić, czy wypożyczyć książki.
Po spisaniu na kartkę kilka adresów postanowiłem wyjść i je
sprawdzić. Nie mogę odłożyć tego na później, im szybciej coś znajdę, tym lepiej.
Ubrałem na wszelki wypadek bluzę z kapturem - nie wiadomo ile
czasu zajmie mi szukanie tych miejsc. Nie wygląda jakby miało padać, ale wolę
się zabezpieczyć.
Wyszedłem na klatkę i zamknąłem mieszkanie. Odwróciłem się by
zejść, kiedy otworzyły się drzwi na przeciwko mnie, a w nich stanął koleś... ze
sklepu. NIE WIERZĘ. NO KURWA NIE WIERZĘ. Wiedziałem, że tak będzie, prawda?!
Kolejne rozczarowanie. To przez jego - prawdopodobnie - dziewczynę, między
innymi nie mogłem spać. Kolejne ukłucie w środku. Zawsze jest jakaś nadzieja,
prawda? Nawet jeśli nie zna się imienia osoby, która nas zauroczyła to i tak
mamy nadzieję, że będzie coś więcej.
-Dzień dobry. -Usłyszałem ponownie ten niski ton głosu. Ah, mam
ciarki. Mimo panujących wewnątrz mnie emocji, nie dałem po sobie niczego poznać.
Zmarszczyłem lekko brwi.
-Dla kogo dobry, dla tego dobry. -Powiedziałem zdenerwowany, nawet
jeśli to on, nie mam zamiaru tego znosić... właściwie, nie zniosę tego właśnie
dlatego, że to on. Super.
-Widzę, że ktoś się nie wyspał. -Zachichotał wrednie. Ugh,
charakterek ma, ale ja nie przegram. Oh, tak. Patrz na mnie tymi zimnymi
granatowymi oczyma. Napatrz się ile tylko możesz ty... ty heteryku! UGH!
Dlaczego zawsze muszę trafiać na te niewłaściwe osoby?!
-Wręcz przeciwnie, ten hałas pomógł mi się zrelaksować.
-Powiedziałem naciskając na słowo 'hałas', no cóż, nie musi wiedzieć, że nie
interesują mnie kobiety. Brunet poszerzył swój uśmiech.
-Nie wiedziałem, że mnie słyszałeś. -Powiedział po czym zbiegł na
dół.
Kurwa. Że. Co? Przesłyszałem się?! O nieeee, tak to my nie
będziemy się bawić. Nie może wiedzieć o mojej orientacji, więc powiedział to,
żeby mi dopiec. Dupek. Niech ja go tylko zobaczę. Jeśli myśli, że to koniec, to
grubo się myli.
Zszedłem kulturalnie na dół i wyszedłem przed blok. Spojrzałem w
stronę sklepu, zlewając go oraz chcąc pokazać degustację jego zachowaniem. Nie
będzie mi żaden pścik bździk podskakiwał.
Ruszyłem w drugą stronę pewnym krokiem. Koniec zabawy, muszę się
postarać, żeby dzisiaj załatwić sobie pracę. Inaczej może być kiepsko.
~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~
Kiedy wróciłem do domu było już ciemno. Sprawdzenie wszystkich
adresów, które zapisałem nie zajęło mi, aż tak dużo czasu. Myślę, że
przynajmniej dwie biblioteki będą chciały przyjąć mnie pod swoje skrzydła.
Potrafię przekonywać.
Potem znalazłem jakąś miłą kawiarnię, w której odpocząłem,
pozwiedzałem, żeby wiedzieć co, gdzie i jak. Poradzę sobie ze wszystkim. Cieszę
się też, że nie miałem zbytnio czasu by myśleć o pewnym przystojnym draniu,
który mnie dzisiaj zdenerwował. Uh, wystarczyło, że wszedłem do mieszkania i już
mój poprawiony humor zszedł ze mnie tak szybko jak się pojawił. Jeśli dzisiaj
znowu coś usłyszę, nie ręczę za siebie.
Poszedłem do kuchni z zamiarem przygotowania sobie kolacji. Mam
ochotę na jajecznicę. Tak. Nie chcę się przechwalać, ale niektóre dania wychodzą
mi po prostu wspaniale. Jednym z tych dań jest właśnie jajecznica.
Tylko do tego potrzebne są jajka... których nie mam. Byłem pewien,
że jeszcze z cztery by się znalazły. No cóż. Daleko do sklepu nie mam.
Spojrzałem na zegarek wiszący nad drzwiami pomieszczenia. Mam
nadzieję, że jeszcze otwarte.
Wiecie co jest najgorsze? To, że idę właśnie spotkać się z
nieziemsko przystojnym chłopakiem, którego mam ochotę schrupać i zabić
jednocześnie. Uh, dlaczego takie ciacho musi być takim dupkiem? I w dodatku
hetero.
W sumie nie wiem, może jest bi. Mógłbym sprawdzić, ale co jak się
zbłaźnię? Nie lubię tego. W dodatku to mój sąsiad. Poza tym i tak nasze relacje
nie są zbyt dobre. Heh, co ja mówię, są tragiczne.
Wszedłem do sklepu od razu zabierając się za szukanie potrzebnych
mi produktów. Spojrzałem w stronę kasy. Jest. Rozmawia z jakąś dziewczyną.
Zaraz, zaraz... może to ta jego?
Zmarszczyłem brwi patrząc na wyszczerzoną osobniczkę płci
żeńskiej. Przynajmniej chłopak nie wygląda na szczęśliwego. Mogę nawet
powiedzieć, że jest zirytowany. Muszę podsłuchać o czym rozmawiają. Mvihihi. No
co? To przecież sklep, każdy może usłyszeć.
-...i właśnie dlatego, chcę mieć jutro wieczorem wolną chatę.
-Podszedłem bliżej udając zainteresowanie informacjami na opakowaniu mleka.
Wolna chata? Jutro? Czyli, że idzie do niej? Może na jakąś imprezę, czy coś.
Jejaś, będą znowu 'to' robić? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi.
-Jasne. -Odpowiedział brunet od niechcenia. Zgodził się. No... ale
przecież... UGH! Noboru uspokój się! Przecież to normalne w związku!
-Dzięki! -Zachichotała i cmoknęła chłopaka w policzek. Kurwa no.
Zaczynam żałować, że to widzę. Yh.
Poczekałem aż dziewczyna sobie pójdzie, po czym uderzyłem dosyć
mocno koszykiem o blat, przy którym stał przystojniak. To, że mi się podoba, nie
znaczy, że będę dla niego miły. O nie. Wręcz przeciwnie.
-Dobry wieczór panie zakłócam-ciszę-nocną. -Powiedziałem patrząc
mu prosto w oczy. Kąciki ust chłopaka uniosły się w górę ukazując światu wredny
uśmieszek na tej pięknej twarzy.
-Hiroya Takano. -Padło z jego ust. Ale, że co?
-Co? -Zapytałem z głupim wyrazem twarzy. Hiroya Takano?
-Tak się nazywam. Wiem, że chciałeś wiedzieć... No~bo~ru-kun.
-Znowu się ze mnie nabija, no! Drań!
-Phie, wcale nie. -Powiedziałem krzyżując ręce na wysokości klatki
piersiowej. Hiroya.
Przyjrzałem mu się dłużej. Kurwa. Nawet jego imię jest idealne...
zaczynam przez niego wariować.
-Nie? A myślałem, że ci się podobam. -On chyba sobie żartuje
normalnie!
-Ch-chciałbyś. -Odwróciłem wzrok. Raaany, jeszcze tego brakowało,
żeby o mnie źle myślał, bo przecież jestem pedałem! Nie wytrzymam no. Nie chcę
tego... nawet jeśli go dobrze nie znam, nie chcę, żeby miał o mnie złe zdanie.
Brunet pochylił się nade mną. Chwycił dłonią mój podbródek i uniósł go lekko w
górę, bym spojrzał mu w oczy. Dlaczego czuję się tak, jakbym miał zaraz
eksplodować?!
-Masz rację, chciałbym. -Uśmiechnął się pierwszy raz szczerze. O
matko. Aparat, aparat! Chcę to uwiecznić! Jak on się pięknie uśmiecha. Bez
żadnej skazy. Jakby nigdy nie zaznał w życiu niczego złego... Chyba naprawdę się
zakochałem. Minutkę... co on powiedział? 'Chciałbym'?! Umieram.
-Eee... -No tak, nie ma to jak inteligentna odpowiedź. Takano
przyciągnął mnie bliżej siebie i szepnął.
-Już nie jesteś taki pewny siebie? -Co ja mogę przez to, że
zmiękły mi kolana? I przez to, że nie mogę normalnie myśleć? Moje serce bije tak
szybko, że mam wrażenie, jakby miało zaraz pęknąć. Z wahaniem spojrzałem mu w
oczy. Nasze twarze dzieliły jedynie milimetry. Za chwilę nie wytrzymam i go
pocałuję jeśli on tego nie zrobi. Chuj z tym, że ma dziewczynę. W tej chwili
mnie to nie interesuje.
-Co jeśli chcę zrobić coś, po czym możesz mnie znienawidzić?
-Szepnąłem cicho.
-Jeśli tego nie zrobisz, to się nie dowiesz. -Usłyszałem zanim
poczułem jego wargi na swoich. O ja pierdole. Umieram. Znowu. Czy to mi się
śni?!
-Mhm... -Mruknąłem mu w usta obejmując jego szyję ramionami.
Cholerny blat. Wszystko psuje, no! Jejaś, jeśli w tej chwili się obudzę i
zorientuję, że to tylko sen, to naprawdę się zdenerwuję! To jak spełnienie
marzeń przecież! Facet, którego pragnę od tak mnie całuje. Oderwałem się od
chłopaka dysząc cichutko. Nie powiem, napaliłem się... i to tylko przez
pocałunek. Patrzyłem jak chłopak oblizuje swoje usta językiem. Uh, mam ciarki.
To straszne jak bardzo człowiek potrzebuje bliskości drugiej osoby.
Po chwili brunet odsunął się trochę, a było tak pięknie, no. –Um…
Po chwili brunet odsunął się trochę, a było tak pięknie, no. –Um…
-Więc mówisz, że mogę do Ciebie wpaść jutro? –Uśmiechnął się do
mnie szeroko. Ej, czy on mi coś proponuje?! Noboru nie udawaj głupka, wiesz o co
mu chodzi!
-A-ale ta dziewczyna… –wskazałem palcem drzwi.
-Co z nią? –He? Wydawało mi się, że to jego dziewczyna. Pomyliłem
się?
-No, nie jesteś z nią? Wydawało mi się, że tak. Poza tym… nie
umawialiście się na jutro? –Spytałem szybko z nadzieją, że to kłamstwo. Hiroya
zachichotał.
-Nie ładnie tak podsłuchiwać, wiesz? –Patrzył na mnie rozbawiony.
Widząc mój niepokój kontynuował. –To moja siostra. Jutro przyprowadza znajomych
i chciała, żebym się zmył. Jej chłopak zbytnio mnie nie lubi. Z wzajemnością.
–Ah, tak. Jakoś się nie dziwie, że Cię nie lubi Hiroya. Gdybyś nie był taki
przystojny, nie byłoby mnie tu.
-Heee… więc jesteś gejem? Co ja mówię. Musisz być, no nie? Albo
coś. Bo przecież nie całowałbyś mnie, gdybyś nie był, prawda? –Zaraz wyjdę z
siebie i stanę obok normalnie! Gadam jak głupi, ale nic nie poradzę na to, że
się napaliłem, do tego dochodzi jeszcze fakt, że jest sam i jest… prawdopodobnie
jest gejem. No i najważniejsze, jutro chce do mnie wpaść. Umieram. Najpierw
muszę rozwiać wszelkie wątpliwości, dlatego trochę popytam. Nie chcę się
rozczarować.
-Prawda. –Brunet zachichotał. Uff. Znacie to uczucie, kiedy
jesteście tacy zestresowani i czekacie na coś z niecierpliwością, a kiedy się
okazuje, że stres był niepotrzebny zalewa was niesamowita fala ulgi w sercu? Jak
przed ważnym egzaminem. Kiedy dostajecie pozytywne wyniki, jesteście szczęśliwi,
prawda? Tak czuję się teraz. Bałem się, że to znowu nie to. Nie moja bajka. Nie
mój książę. Uśmiechnąłem się lekko. Z tej radości najchętniej zrobiłbym to z nim
na tym sklepikowym blacie.
-O której będziesz? –Spytałem szybko. Miałem dziwne wrażenie, że
oczy mi się świecą i wyglądam jak pedofil. Swoją drogą pedofile kojarzą mi się z
okularami przeciwsłonecznymi, wam też? Nie wiem, ciągle w filmach takich widzę.
Tak. Oglądam filmy, w których roi się od starych dziadków molestujących
młodszych chłopców.
-Jutro? –Zapytał zbity z tropu.
-No tak. Muszę ogarnąć mieszkanie, w końcu dopiero się
wprowadziłem. Nie martw się mam duże łóżko. –Uśmiechnąłem się rozbrajająco.
Ludzie zawsze uważają mnie za cichą wodę, ale jak to mówią ‘cicha woda brzegi
rwie’.
-O 20 zamknę sklep i przyjdę prosto do Ciebie. –Powiedział cicho z
rozbawieniem patrząc w moje oczy. Ah, jest cudowny. –Dobrze?-Tak. Pasuje. Będę czekał. A teraz wybacz muszę już iść. Widzimy się jutro. –Położyłem dłoń na blacie dzielącym nasze ciała, a drugą ręką złapałem go za kołnierz koszuli i przyciągnąłem go bliżej. –Do zobaczenia. –Wpiłem się mocno w jego usta. Noboru kontroluj się. Zrób tak, żeby tylko o tobie myślał. Rozumiesz? Już. Koniec. Odsunąłem się od chłopaka i odwróciłem się by odejść. Wdech i wydech. Nawet nie wiecie jak trudno jest mi się kontrolować. Wyszedłem ze sklepu i z wielkim uśmiechem na twarzy ruszyłem w stronę mojego bloku. Jeden z lepszych dni jakie mogły mnie teraz spotkać. Hiroya Takano. Boże, spraw proszę żebym doznał choć trochę szczęścia przy boku tego przystojniaka.
~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~
Następnego dnia wstałem dosyć wcześnie. Załatwiłem wszystkie formalności związane z nową pracą, więc mogłem spokojnie posprzątać i urządzić mieszkanie. Już do końca. Kiedy skończyłem była 18:40. Poszedłem wziąć długą, relaksującą kąpiel, potem nie mogąc wysiedzieć w jednym miejscu sprzątnąłem sprzątniętą już sypialnie. Ehh, mam wrażenie, że czas specjalnie zwolnił. Z jednej strony już się niecierpliwie, a z drugiej trochę się obawiam tego do czego ma dojść.
Zanim się obejrzałem usłyszałem dzwonek do drzwi. Myślałem, że przed chwilą bardzo się denerwowałem. Myliłem się. Spięty stanąłem przed drzwiami. No, Noboru uspokój się, otwórz i wszystko będzie dobrze. Gdzie twoja pewność siebie? Tchórz, tchórz.
-Boru-ku~n jesteś tam? –Usłyszałem głos Hiroyi. Zmarszczyłem brwi. Otworzyłem szybko drzwi.
-Co to za durne przezwisko?! –Nadąłem policzki patrząc na szczerzącego się bruneta. –Nie mów tak na mnie. –Uderzyłem wskazującym palcem jego klatkę piersiową. Chłopak zachichotał, złapał mój łokieć i przyciągnął mnie do siebie namiętnie całując. Wspominałem już, że drań świetnie całuje? Nie zorientowałem się nawet, kiedy brunet przeniósł się razem ze mną do mieszkania i zamknął drzwi. Oderwał się ode mnie i łapiąc mnie za dłoń pociągnął w stronę sypialni. Czułem się jakbym miał zaraz umrzeć. Chcę poczuć jego bliskość jeszcze bardziej. Chcę poczuć go w sobie. Pragnę jego ciała i duszy. Miłości.
Po chwili obaj leżeliśmy razem na łóżku. On całujący mnie po całym ciele i rozbierający mnie. Ja pojękujący głośno z przyjemności jaką mi dawał. W tamtej chwili zrozumiałem, że dotąd nigdy nie czułem takiej przyjemności przy zbliżeniu. Nigdy nie czułem tego wypełnienia, które dał mi ten chłopak. Jak to jest, że praktycznie nic o nim nie wiem, a czuję jakbyśmy znali się od lat? Zacznę myśleć, że to przeznaczenie. Spotkaliśmy się, by razem cieszyć się życiem, by codziennie budzić się przy sobie…mieć do kogo wracać. Zaczynam być wdzięczny rodzicom. Gdyby nie oni, nie poznałbym sensu swojego życia…
***
END.
Na koniec kilka słów ode mnie.
Wiem, że zbyt szybko pędząca akcja może przeszkadzać, ale o to mi chodziło.
Chciałam zmieścić wszystko w jednej [niezbyt długiej] części. Moja wena raz się pojawia, raz ucieka. Połowę tego one-shot'a pisałam automatycznie, nie musiałam długo myśleć nad tym co i jak piszę.
Z drugą połową było gorzej. Przyznam, że kilka tygodni nie rwałam się do pracy nad nim.
Jednak go ukończyłam i postanowiłam dodać.
Wybaczcie za wszelkie błędy, starałam się poprawiać wszystko, mogłam coś przeoczyć.
dosia~
miał być niezbyt poważny komentarz, no ale jednak będzie poważny bo ja cię dosiałkę strzelę w głowę za mówienie, że nie umiesz pisać.
OdpowiedzUsuńw ogóle weź ić. każdy ma swój styl pisania i nie lubię jak ktoś się porównuje do mnie lub wstydzi się pokazać mi tego, co pisze. ja nie uważam się serio za kogoś kto pisze NRFUWhV*Y*qy5pt7p68btsh super. ostatnio nie mam czasu co mnie irytuje, bo zapominam o opo w ogóle nie pamiętam akcji dokładnie i tak dalej.
ale.
pisz sobie one-shit'ciki. dobrze ci to wychodzi i nie zaprzeczaj. masz taki leciutki styl pisania taki przyziemny, że ja widzę tego chłopaka w głowie, choć tak naprawdę nawet go aż tak dokładnie nie opisałaś.
no i pomysł. kontrowersyjny. bo mi się wydawało dziwne, że tak nagle się poznali, potem akcja w sklepie, idzie do domu i od razu lądują w łóżku. ale z drugiej strony to było takie słodkie i w ogóle dopasowane. nie znając się mają wrażenie, jakby to nie był ich pierwszy raz. uwielbiam takie akcje właśnie, kocham *.*. dlatego idealnie wcelowałaś w mój gust i swój i w ogóle paszołwon nie mów mi że źle piszesz bo serio...
masz talenciocha ale się ukrywasz. no i gdyby nie blogi to byśmy się nie poznały, więc ja muszę je ogarnąć, a ty musisz się za sb wziąć i samoocenę.
ogólnie miło mi się to czytało i lubię być twoją betą *.*. to mi przypomina jak kiedyś sama miałam 13 lat i zaczynałam czytać yaoi a tak się all zmieniło. nie pierdzielę.
firdum dyndum.
MASZ PISAĆ MI TUTAJ BO AŻ MI WYKRĘCIŁO BRZUSIO I TAK CIEPLUSIO SIĘ NA KOŃCU ZROBIŁO JAK TO TAK DELIKATNIE OPISAŁAŚ PANI NIEUMIEMUJĄCSTOSUNKUWODPOWIEDNICHSŁOWACHALEWYSZŁOMITOPROFESJONALNIECHOCIAŻBĘDĘZAPRZECZAŁA.
gooorącooo *Q*
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńdopiero co tutaj trafiłam i powiem Tobie jedno bardzo mi się obydwa One-shoty podobały, czytało się wspaniale, posiadasz wspaniały styl pisania, czytało mi się wszystko lekko i przyjemnie. Rodzice Noboru zachowali się okrutnie, ale w zasadzie ich postępowanie przyniosło coś dobrego właśnie dla Noboru
Weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
WITAM ! TAK W KOŃCU SIĘ DOCZEKAŁAŚ ! :3 jako iż mam przerwę w graniu to postanowiłam coś nadziergać XD. Ano... Tak ślicznie i ładnie mówiąc, to jeb. cię jak będziesz gadać, że nie umiesz pisać. serio ! toć to takie boskie jest no *O* wiesz jak fajnie się to czyta ? :3 taki odmulacz słodziutki i w ogóle no :3 co do akcji .. [ HIROOYAAA *O* ] fajnie, że rodzice go wywalili no : D [ znaczy. teoretycznie nie fajnie, ale poznał swą miłość nie ? : D ]. I powiem ci kobitko, że kocham Noboru XD JEST TAK SŁODKO-WREDNO-POCIESZNY NO *w* zazdrośnik mały : > Do tego wcale nie przeszkadzało mi, że tak szybko wszystko poszło [ a zazwyczaj się irytuje jak tak jest XD ]. Ale tu jakoś tak .. inaczej ! właśnie idealnie pasuje. W końcu ja też bym nie napaliła na przystojnego sklepikarza XD Serio wszystko cacy jest no :3 gupsia jesteś, twierdząc, że nie umiesz pisać no ><
OdpowiedzUsuńOczywiście momentami się chichrałam jak głupia, no bo okularki paradoxę to no .. XD plus wkurzony noboru .. słodkie :3
tak czy siak.. pisz dalej ! <3333.
jak zaczniesz częściej tworzyć, to będziesz dostawać długie komenty jak naru. A CO XDDD
♥♥♥
I ty mówisz, że nie umiesz pisać... To jest zajebiste!!! Na końcu tak subtelnie.. No po prostu geniusz.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym się dowiedzieć, kto to napisał :o
UsuńUjawnisz się?
dosia~
To było boskie ! :D Takie na luzie, ale wciągające , takie są najlepsze xD
OdpowiedzUsuńPisz tak dalej, masz talent do tego Kobieto ;D
` Ruda.